Świadectwo z lipcowych Rekolekcji MI w Harmężach
Dodano 06.08.2019r. przez: Elżbieta
Z początkiem lipca (4-7.07.2019) odbyły się rekolekcje MI dla dorosłych w Centrum św. Maksymiliana w Harmężach k. Oświęcimia. Organizator, a zarazem gospodarz tego miejsca o.Piotr Cuber OFMConv zwrócił się do Krakowskiej Wspólnoty Rycerstwa Niepokalanej Młodych gromadzącej się przy Bazylice Franciszkanów w Krakowie, o pomoc przy rekolekcjach. Rozmowa pod koniec czerwca, szybki termin, mało czasu i jeszcze mniej chętnych. W końcu trochę z odczuwanego obowiązku, wraz z koleżanką, zdecydowałyśmy się pojechać i służyć. Ostatnie dni przed wyjazdem były trudne. Problemy w pracy, trochę zaległości i pilnych projektów, a nawet przeziębienie. Właściwie nic nie sprzyjało, tylko myśl, że jesteśmy potrzebne i powinniśmy tam być. Nastawione na posługę i pomoc niemalże w każdej przestrzeni, przyjechałyśmy do Harmęż mimo wszystko nieco przestraszone. Szybko stwierdziłyśmy jednak, że to była najlepsza decyzja ostatnich dni, a cała służba okazała się błogosławieństwem i przyjemnością.

Co krok coś nas zachwycało. Tak blisko Krakowa, dużego głośnego miasta znajduje się piękne, spokojne i ciche miejsce, gdzie na niebie można obserwować latające kluczem łabędzie, przy drodze bocianie gniazda, a za płotem nieco rozregulowanego koguta, który piał nie tylko o świcie. W powietrzu czuć lato w pełni i żadnych spalin. Niesamowite!

Dlaczego to takie ważne – bo taka przestrzeń i spokój tworzą idealne warunki, by w ciszy Adoracji usłyszeć Boży głos. Nie sposób jednak zapomnieć o towarzystwie. Chociaż byłyśmy najmłodsze i jak wesoło podkreślały doświadczone Rycerki, znacząco obniżałyśmy średnią wieku, w ogóle nie czułyśmy tej różnicy. Dla Rycerzy Niepokalanej, których serce bije tym samym Bożym rytmem, wiek nie ma znaczenia. Stworzyliśmy w tych dniach wspaniałą wspólnotę ludzi, którzy przyjechali do Harmęż odświeżyć swoją relację z Bogiem obecnym nie tylko w kaplicy, ale też w drugim człowieku. Dla nas było to piękne doświadczenie i wspominamy ze wzruszeniem tą młodzieńczą radość jaką widziałyśmy w oczach Rycerek, które śmiało mogły by być naszymi babciami.

Dodatkowo mogliśmy przeżyć mocne doświadczenie wystawy „Klisze pamięci. Labirynty” będącej zbiorem rysunków Mariana Kołodzieja, które w tak niesamowity sposób pokazują co człowiek bez Boga może zrobić drugiemu człowiekowi. W tym bólu, cierpieniu i smutku przedstawionych na rysunkach postaci, w kontakcie z bezlitosnymi oprawcami nadzieja i miłość ofiarna nie umarły. Maksymilian Kolbe swoją prośbą o zamianę z Franciszkiem Gajowniczkiem dał nadzieję wielu więźniom obozu. Nadzieję, że dobro nie umarło. Chociaż postać św. Maksymiliana nie jest obca żadnemu Rycerzowi, to mam wrażenie, że w ten weekend poznałam Go jakoś bardziej i realniej, na co na pewno wpływ miały właśnie te prace zgromadzone w podziemiach kościoła w Harmężach. Było to swego rodzaju oczyszczenie i mocna konfrontacją z bólem, przemocą i niesprawiedliwością, a zarazem był to ogromny znak, że przezwyciężyć zło może tylko i wyłącznie relacja z Bogiem. Autor prac po przejściu piekła w Auschwitz, bycia co dzień o krok od śmierci ufał Bogu do końca. To jest dla mnie weryfikującym świadectwem. Bóg jest i to pokazał Marian Kołodziej na swojej wystawie.

To wszystko stanowiło tylko oprawę dla duchowego pokarmu tych rekolekcji. Nie słyszałyśmy wcześniej o objawieniach Maryjnych w Akita. Początkowo w momencie gdy poznałam temat rekolekcji pomyślałam, że mogą być trochę nudne. Cóż można powiedzieć o objawieniach – przedstawi się ich treść, skomentuje i tyle. Nic bardziej mylnego. Wszystko miało swoje tempo, każda konferencja i cały cykl dnia był ustawiony idealnie. Znalazła się przestrzeń na ciszę, odpoczynek, integrację, ale przede wszystkim na przyjęcie i oswojenie się z tym co dopiero usłyszane.

Mnie osobiście bardzo poruszyła już pierwsza konferencja, która była jedynie wprowadzeniem do tego czym są objawienia prywatne. Dobrze jest przypomnieć sobie, przyjąć swoim sercem, że pełne objawienie mamy w Jezusie Chrystusie i nic ponad natchnione Duchem Słowa z Pisma Świętego nie jest nam potrzebne. Jednak Bóg decyduje się przysyłać do nas Maryję i posługiwać się ludźmi tu na ziemi, by zwrócić naszą uwagę ponownie na pewne rzeczy.

Docierało do mnie podczas słuchania tych treści, że objawienia uznane przez kościół niosą nam wciąż przesłanie o pokucie, nawróceniu i modlitwie za nasze grzechy, a przecież sam Jezus na kartach Pisma Świętego do tego nas wzywał. Uświadamiałam sobie również jak wielka jest miłość Boga i Niepokalanej do nas, że podejmują tyle prób by poprzez znaki i nowe wezwania uświadamiać nam coś, co przecież już w pełni zostało objawione.

Kolejnym odkryciem była dla mnie aktualność objawień z Akita. Dziś w szczególny sposób Maryja wzywała do modlitwy za kapłanów, biskupów i Papieża. Modlitwy, która szczególnie teraz jest bardzo potrzebna, w czasach gdy tak łatwo idziemy na ustępstwa, tak łatwo pozwalamy zacierać granice, które przecież postawił sam Bóg. On powiedział nam jak żyć by osiągnąć życie wieczne, my zaś ciągle szukamy swojego własnego lepszego, a może właściwie łatwiejszego sposobu.

Przypomina mi się święty Maksymilian, który przecież był znany z tego, że w każdej trudnej sytuacji najpierw klękał do modlitwy – w głowie brzmią mi słowa z filmu o życiu świętego „bracia, uklęknijmy”. Modlitwa, nie tylko wyprasza łaski u Boga, ale jak oczyszcza moje własne intencje, jak cudownie uczy pokory.

Ten czas w Harmężach w szczególny sposób pokazał mi moją misję jako Rycerza Niepokalanej – modlitewna obrona tych, którzy stoją na linii ognia – kapłanów. To na ich rękach chleb zamienia się w Ciało Chrystusa, to przez nich namacalnie w konfesjonale doświadczam Bożego miłosierdzia. Modlitwa za nich przez wstawiennictwo Niepokalanej, Matki Kapłanów jest oczywistą drogą walki i pokuty do której wzywa Bóg.

Niedzielna Eucharystia i Słowa zawarte w Ewangelii były dla mnie tylko potwierdzeniem tego co sam Bóg złożył w moje serce – „Żniwo w prawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.”. Proście Pana, żeby wyprawił robotników – jasna i konkretna odpowiedź. Módl się za tych, których wybrałem i posłałem, bo przecież „nie wyście mnie wybrali, lecz ja was wybrałem”. Dla mnie te słowa były i nadal są niezwykle wzruszające, nie tylko dlatego, że potwierdzają natchnienie do szczególnej modlitwy za kapłanów, ale dlatego, że są bardzo aktualne dziś. Kościół wydaje się być w trudnym momencie, ale krzyk przeciwników może zagłuszyć tylko cisza modlitwy.

Agnieszka Głowacka